WOŚP w dziale polityka? Ano na to nam przyszło, że i tej sfery do tej pory będącej ponad podziałami dotyka choroba podziału na MY i ONI
Od jakiegoś czasu prawica uwzieła się na Jurka Owsiaka i WOŚP twierdząc że bez pomocy Państwa czyli udziału w zbiórce podmiotów typu wojsko, policja, strażacy, Poczta Polska, TV publiczna itp. WOŚP by nie zabrało nawet połowy z sumy którą zbiera. A jak jest naprawdę to widać po liczbach
http://wyborcza.pl/7,75968,21254628,nie ... slili.html
Ot i suweren pokazał swoje zdanie...
PS. Czasem się nie wyświetla cały artykuł na www gazety dlatego wklejam cały tekst poniżej na wszelki wypadek
Niepokorni, czyli publicyści wspierający PiS, od lat wmawiali Polakom, że sukces WOŚP to nie zasługa Jurka Owsiaka, wolontariuszy i darczyńców, ale państwa, które wspierało Orkiestrę. I że gdyby nie ta pomoc, Orkiestra już by ledwie dyszała. W tym roku rzeczywistość boleśnie zweryfikowała te hipotezy.
Prawicowy manifest programowy dotyczący WOŚP napisał trzy lata temu Łukasz Warzecha. W tekście pod znamiennym tytułem „Po co dawać Owsiakowi?” (Rzeczpospolita, styczeń 2014 r.) radził, by nie dawać. Bo „Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy już dawno zamieniła się w akcję quasi-państwową i można założyć, że bez wsparcia państwa nie byłaby nawet w połowie tak skuteczna”.
O Owsiaku pisał: „Świecki święty, wybitna postać, dobroczyńca polskich dzieci czy zapatrzony w siebie, agresywny egotyk, który rozstawia po kątach wszystkich śmiących wątpić w jego świętość? Jerzy Owsiak konsekwentnie przemieszcza się ku temu drugiemu wizerunkowi. Nie zmienia to bezprecedensowego wsparcia, jakiego polskie państwo udziela wyłącznie jego akcji”.
O WOŚP: „Akcyjność, jednorazowość, komercyjna otoczka i moralny terror towarzyszące WOŚP są zaprzeczeniem ideałów pracy dobroczynnej”.
Warzecha wyliczał, że „tak naprawdę i tak wszyscy składamy się na Owsiakową imprezę, czy tego chcemy czy nie”. Przykład? „Wśród ofert do licytacji dwa lata temu znalazł się między innymi dzień na miejscu wicepremiera Janusza Piechocińskiego. Do dyspozycji zwycięzcy aukcji ma być służbowe auto wiceprezesa Rady Ministrów, a także jego ochrona. Nie wiadomo, na jakiej podstawie prawnej oficerowie BOR mają chronić osobę, która wygra aukcję”.
Dalej wymieniał, że „znaczne kwoty wykładają gminy na organizację lokalnych koncertów w ramach finału WOŚP”, że „w działania Orkiestry angażuje się armia i inne służby oraz publiczna telewizja”, że „Owsiak dostaje bezprecedensowe wsparcie publicznych mediów i instytucji”.
I podsumowywał: „Nie chodzi oczywiście o to, żeby Owsiakowi czegokolwiek zakazywać albo niszczyć Wielką Orkiestrę. Niech działa. Pod warunkiem wszakże, że akcja i jej szef przestaną być uznawani za święte krowy, którym należy się immunitet, specjalne traktowanie i nadzwyczajne wsparcie ze strony państwa. Niech Jerzy Owsiak, który nieustannie zaleca swoim krytykom, aby 'pokazali, co potrafią', pokaże, co potrafi bez nadzwyczajnego wsparcia samorządów, państwa i jego urzędników. Wtedy dopiero zobaczymy, jaka jest jego prawdziwa siła przebicia”.
No i jaka jest? Orkiestra rok temu zebrała więcej niż dwa lata temu (w 2016 – 72 mln 696 tys. zł, w 2015 – 53 mln 109 tys zł). W tym roku najpewniej znów pobije rekord. Bo do tej pory Orkiestra ma na koncie już 62,4 mln zł, a przed rokiem w dniu finału – 37,7 mln zł. Ostateczny wynik będzie znany 8 marca.
Prawicowi publicyści uwierzyli sami sobie. I gdy PiS doszedł do władzy, państwo zaczęło się od Owsiaka odwracać. Z nadzieją, że Polacy zrobią to samo i przestaną wrzucać do puszek. Nie odwrócili się. I nie przestali. Niepokorni strzelili sobie w stopę. Dwa razy.
Raz, bo nie docenili Polaków – uznali, że wrzucają do puszek WOŚP, bo są ofiarami „moralnego terroru”.
Dwa, bo popisali się ignorancją – nie przyszło im do głowy, że ludzie pomagają, bo to jest zysk dla obu stron, a pomaganie wciąga.
Prawica do tej pory nie znosiła Owsiaka za jego sukcesy. By się lepiej poczuć, wymyśliła, że Owsiak zawdzięcza je innym.
Co teraz musi czuć? Nieznośny dysonans poznawczy.