Sytuacja nieciekawa. Pozytywy: Jesteśmy cali z żoną i na dzień dzisiejszy nikomu nic nie dolega, mały nie jechał z nami, auto oddałem do serwisu Skody na naprawę bezgotówkową dlatego, że właścicielem jest mój chrzestny i dlatego, że auto ma być zrobione dobrze, ponieważ nadal będzie służyć rodzinie.
Z moich oględzin: pas przedni nie jest ruszony, nie ma żadnych wycieków w komorze wstępnie uszkodzona lampa i wiązka, filtr powietrza, skrzynka bezpieczników nie są ruszone.
Ubezpieczyciel auta to Ubezpieczenia Pocztowe - niby nieznany ale wujo mówił, że już z nimi współpracował i większych problemów nie będzie.
Faktycznie auto czyściłem 2 dni na zlot, dzisiaj rano skończyłem ale jeżeli serwis się wyrobi, to będzie jeszcze lepiej.
Jechałem do domu około 40km/h. Sprawca z podobną prędkością lub niewiele większą (przedstawiciel jednego z banków). Jechał za tirem i 5 metrów przede mną wychylił się. Widziałem, że sięga coś z podłogi i w związku z tym niefortunnie pociągnął kierownicę. Była by czołówka ale zdążyłem jej uniknąć na tyle, na ile widać. Środek cały, poduchy całe.
Śmieszny wątek to taki, że policja po przyjeździe mówi do gościa witamy, znowu się spotykamy

. Okazało się, że gościu kilka dni temu rozbił auto w tym samym mieście, tylko tył i właśnie jechał odstawić auto do serwisu...
Dostałem auto zastępcze - Skodę Yeti z 2012r. Przebieg 7000km tylko, że ledwo idzie. 1.2 benzyna. Spalanie eko około 6l. Niby 105KM, jutro zobaczymy, bo jeździłem jak dieslem ale może powyżej 3000rpm się rozkręci.
Ze zlotem zobaczymy. Chcę być ale na dzień dzisiejszy trudno mi ocenić. Pewnie zawalę organizację konkursów ale najwyżej będzie spontan.