Panowie, podpowiedzcie co robić by temat ogarnąć nie pchając się w niepotrzebne koszty
Sprawa wygląda następująco.
Koniec czerwca:
Wymiana lewej półośki z przegubami - powód?! wibracje podczas przyśpieszania, bez efektów dźwiękowych, półośka wymieniona na drugą kpl. używaną, stara miała uszk. gumę przegubu wewnętrznego.
Po wymianie było ok, zrobiłem ok 2500km i wibracje wróciły + delikatne pukanie podczas przyśpieszania, odczuwalne szczególnie przy większym obciążeniu choć i przy delikatnym muskaniu na gaz było czuć drgania.
Przejeździłem tak cały lipiec ale stwierdziłem że temat trzeba ogarnąć i zabrałem się za to w ostatni weekend. Jako że ciężko było zweryfikować co jest przyczyną pukania i drgań mechanik zdemontował obie półośki i na nowo przesmarował przeguby. Dodatkowo wymieniłem dwie górne poduszki (silnik/skrzynia), miesiąc wcześniej wymieniłem też tą dolną poduszkę.
Po przesmarowaniu przegubów delikatne pukanie podczas przyśpieszania pozostało ale jakby pukało ciszej, generalnie problem nie został rozwiązany.
No i od wczoraj zaczęła się jazda - nie idzie jeździć, pukanie a raczej trzeszczenie/szuranie podczas przyśpieszania się nasiliło, do tego podczas ruszania szczególnie na skręconych kołach strzela masakrycznie, ludzie się oglądają. Muszę auto ekspresowo wstawić na warsztat ale póki co, ruszam powoli bo każdorazowy szybki start to sporo hałasu, aż boli jak człowiek to słyszy.
Ktoś podpowie co jest grane? Czy mechanik więcej napsuł niż naprawił? Najgorsze że za 2 tyg. sprzedaje samochód, mam już na auto zdecydowanego kupca. Wspominałem o tym delikatnym pukaniu, zobowiązałem się to ogarnąć (jak i te poduszki silnika) ale jest gorzej niż wcześniej.
Nie chcę się na koniec pakować w koszta w postaci 4 nowych przegubów a może i czegoś jeszcze?!