Mini spot się odbył...
: ndz paź 02, 2011 21:43
W krótkim czasie udało się nam (Jarry, Muti, ja) zorganizować spotkanie u mnie. Najpierw był wieczór zapoznawczy przy grillu, ognisku. Tu podziękowania dla naszych żon za przygotowanie imprezy i wykazanie się zrozumiem dla naszej monotematycznej gwary touranowej, czyli od Bordnetza i Gatewaya do dwumasy. Muti nie mógł dojechać Touranem bo padły mu pompowtryski. Przy okazji podziwialiśmy przywieziony arsenał sterowników i innych gratów Jarrego.
Drugi dzień rozpoczął się pracowicie. Tym razem Muti przytachał mini wersję środków kosmetyki samochodowej. Jarry miał okazję pod okiem Mutiego polerować nowo nabyte felgi. Później była polerka kloszy tylnych lamp, bo jak stwierdził Muti, są ryski i ogólne zmatowienie. Jedną lampę zrobił osobiście, a drugą już polerował Jarry. Efekt zapewniony, lampy odżyły (zdjęcia wkrótce). W tym czasie oczyścili też karoserię wokół uszczelki otworu tylnej klapy. Teraz pozostało jeszcze wyklejenie wlepy, po wcześniejszym oczyszczeniu lakieru.
Na deser zostało podłączenie sterownika PDC u Jarrego. Trzeba było pociągnąć wiązkę do przodu. Zajęło nam to trochę czasu, zwłaszcza demontaż boczka bagażnika i plastików. Muti dzielnie dokumentował nasze poczynania walcząc z auto fokusem mojego Panascanika
Praca szła pełnym tempem bo kończył nam się czas, który nasze połowy przeznaczyły na zakupy. Po za tym do Łodzi długa droga daleka...
Po kodowaniu PDC zagadało i odezwał się pipser.
Straty: ułamany jeden kołek mocujący, brudne spodnie Jarrego
Dzięki za szybki spontaniczny odzew i przybycie.
Drugi dzień rozpoczął się pracowicie. Tym razem Muti przytachał mini wersję środków kosmetyki samochodowej. Jarry miał okazję pod okiem Mutiego polerować nowo nabyte felgi. Później była polerka kloszy tylnych lamp, bo jak stwierdził Muti, są ryski i ogólne zmatowienie. Jedną lampę zrobił osobiście, a drugą już polerował Jarry. Efekt zapewniony, lampy odżyły (zdjęcia wkrótce). W tym czasie oczyścili też karoserię wokół uszczelki otworu tylnej klapy. Teraz pozostało jeszcze wyklejenie wlepy, po wcześniejszym oczyszczeniu lakieru.
Na deser zostało podłączenie sterownika PDC u Jarrego. Trzeba było pociągnąć wiązkę do przodu. Zajęło nam to trochę czasu, zwłaszcza demontaż boczka bagażnika i plastików. Muti dzielnie dokumentował nasze poczynania walcząc z auto fokusem mojego Panascanika

Praca szła pełnym tempem bo kończył nam się czas, który nasze połowy przeznaczyły na zakupy. Po za tym do Łodzi długa droga daleka...
Po kodowaniu PDC zagadało i odezwał się pipser.
Straty: ułamany jeden kołek mocujący, brudne spodnie Jarrego

Dzięki za szybki spontaniczny odzew i przybycie.