zawsze się zastanawiałem jak można nalać benzynę do ropniaka... no i padło na mnie...
W baku było jakieś 15 litrów ON. Dolałem za stówkę... i jakoś cena na dystrybutorze mi się nie zgadzała... a potem mignęło mi że odłożyłem zielony pistolet. Jakim K*** cudem się zastanawiałem.
No nic. Zepchnąłem Turana - nie odpalałem.
Ściągnąłem wężyki zasilnia i powrotu z filtra paliwa.
Łącznie ściągnąłem około 25 litrów mieszanki z baku. Więcej już nie chciało ciągnąć.
Wlałem 38 litrów ON, ponownie ściągnałem z 5 litrów, ale przez filtr i pojechałem w zamierzoną trasę.
Na 200km spalił mi 20 litrów mieszanki za baku.
Tam dolałem znowu do pełna i wróciłem 200km.
Tym razem spalił już tylko 12.
W trasie powrotnej auto zachowało się zupełnie normalnie, moc, przyspieszenie, spalanie - wszystko OK. Z rana odpalił bez problemu. I później również.
Pomiary na wtryskach wykazują ze 4. lekko się przycina i przytyka się na wolnych obrotach. Lecz silnik pracuje równo i reaguje prawidłowo na dodanie gazu.
Dzisiaj rano wymieniłem filtr paliwa. Niestety nie miałem ropy pod ręką, więc skręciłem na sucho. Przekręciłem zapłon kilka razy, żeby pompka dolała paliwo na filtr i odpaliłem za drugim razem. No i teraz jest problem.
Nie odpala na strzała po zgaszeniu... Musze go kręcić. Czy coś się zapowietrzyło?
i czy oprócz sukcesywnego dolewania do ON do pełna, wymiany filtra paliwa, powinienem coś jeszcze zrobić, dodać do paliwa etc?
Pozdr.
swimmer
-- Wt wrz 22, 2015 14:04 --
aż trudno uwierzyć, od dwóch dni żadnych odpowiedzi...
