Mam historie serwisową tourana (BMY 1.4 TSI z 2007 (modelowo 2008) z 68 tys. km) który mnie interesuje. Auto ma potwierdzony oryginalny przebieg, ma za sobą akcje serwisowa 24m3 (wgrany nowy soft sterownika silnika), dwa pełne przeglądy+ po 26 i 57 tys. km (longlife standard na zachodzie), przy 44 tys. km klient reklamował silnik (szukano usterki, wymontowano filtr pow., sterownik silnika i pompe wody oraz LTG LT SLP GEPRÜFT (może ktoś wie co to zrobili), wymieniono pompę oraz jakiś kabelek 0,7 m i złącze wodoszczelne spawalne
Ale przy 63475 km serwis wymontował i zamontował głowice silnika (w tym zdarzeniu nie użyto żadnych części nic nie było wymienione). Zastanawiam się czy po prostu klient nie podjął zaproponowanej naprawy (ze względu na koszty) czy to może standardowa procedura (auto raczej już po gwarancji 6 lat od zakupu). Auto ma obecjie 68 tys. przyjechało do polski na kołach.
Obecnie silnik pali zimny bez zgrzytów, nie ma nic niepokojącego z okolic rozrządu, pracuje równo. Auto przyśpiesza bez zarzutu, moc w normie ciagnie jak szalone. Brakuje jedynie takiego plastiku pomiędzy filtrem powietrza a wlotem w atrapie.
Pytanie czy warto rozważyć zakup takiego auta ? męczy mnie ten niepewny ostatni wpis z serwisu. A może można to jakoś bardziej szczegółowo sprawdzić?
Najchętniej przed zakupem odwiedził bym serwis VW celem przejrzenia auta i podłączenia pod vaga.
Co wy na to?